Wystarczyło kilka cieplejszych dni i solidny deszcz – ogród zaczął nieśmiało nabierać barw. Pierwsze pojawiły się krokusy. Najpierw żółte, potem białe, a dziś rano fioletowe. Te ostatnie zakwitły prosto z ziemi, nie wypuszczając uprzednio ani jednego zielonego listka.
Wszędzie pełno dzikich bratków.
Niespodziewanie na grządce po zimowym odpoczynku pojawiły się młode łodyżki lubczyku.
Róża i kalina kwitły w zeszłym roku. Czy tak samo zrobią w tym roku?
Pod koniec października posadziliśmy też kilka krzaczków aronii. Niemal każdy młody pączek liści skrywa rozwijający się kwiatostan. Czyżby nasza aronia zamierzała w tym roku zaowocować?
Hiacynty i szafirki też postanowiły się w końcu pokazać. Niebawem zrobi się naprawdę kolorowo :)