Archiwum kategorii: Dom i ogród

Strudzony wędrowiec

Przez trzy ostatnie dni opiekowaliśmy się przybłąkanym ozdobnym gołębiem (pasiak srebrzysty). Mimo, że już po kilku godzinach odzyskał siły, nie miał ochoty odfrunąć. Siadał na dachu lub zaglądał nam w okna :) Nie bał się ludzi, natomiast widać było po nim zaniepokojenie jeśli ktoś podszedł i się nie odzywał.

golabek_01 golabek_02

Dzisiaj po południu gołąbek trafił wreszcie w ręce doświadczonego hodowcy z naszej okolicy. Od niego dowiedzieliśmy się że to ok. roczna samiczka. Trafiła do woliery, w której znalazła podobne sobie towarzystwo.

U nas była obiektem niezbyt zdrowego zainteresowania kotów (naszego i wszystkich pozostałych z okolicy), a ślady wokół klatki wskazywały też na nocne zainteresowanie ze strony kuny. Z tego powodu nie braliśmy pod uwagę stałej opieki nad gołębiem.

Ponownie przydała się za to woliera po białym uszaku (przypomnij mi) :) Zabawne... gołąbek też był biały :)

Dziękuję użytkownikom forum o gołębiach rasowych (rasowegolebie.pl) za rady odnośnie doraźnej opieki nad gołąbkiem.

Zaszufladkowano do kategorii Co piszczy w ogrodzie - archiwum | Otagowano | Dodaj komentarz

Pączki

paczki_2016_02Tłusty Czwartek już jutro. W tym temacie przypomniał mi się stary przepis, który poznałam będąc jeszcze w szkole podstawowej… Zatem dziś wieczorem na stole zagościła patera pełna lekkich pączuszków, które niestety do jutrzejszego dnia raczej nie doczekają :)

Co nam potrzeba:

  • 1 serek waniliowy homogenizowany
  • 2 szklanki mąki
  • 1 jajko
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 15 dag. cukru waniliowego
  • 2 kostki smalcu
  • dodatkowo – cukier puder do posypania

Mąkę, serek waniliowy, jajko, proszek do pieczenia i cukier waniliowy mieszamy łyżką, a następnie ugniatamy na aksamitne, sprężyste i gładkie ciasto bez grudek. Wałkujemy na grubość ok. 2-3 mm i wycinamy kształty szklanką.
Smalec rozgrzewamy w niedużym garnku. Ciasto nabierze okrągłego kształtu po zetknięciu z gorącym tłuszczem. Smażymy placuszki na złoty kolor z obu stron. Po wyjęciu posypujemy cukrem pudrem.
Najsmaczniejsze są jeszcze na ciepło.

Smacznego!

paczki_2016_01

Zaszufladkowano do kategorii Szafirek w kuchni | Otagowano | Dodaj komentarz

Domowa wędzarka – wersja ulepszona

Idąc za radą kolegów z forum postanowiłem zmodernizować nieco swoją wędzarkę. Zamówiłem w Internecie formatki z blachy czarnej (3mm) i wyspawałem konstrukcję na wzór jednej z opisanych na forum wedlinydomowe.pl. Zachowałem te same proporcje, w związku z tym schematu nie zamieszczam. Poniżej kilka zdjęć z wędzenia jak i przygotowywania produktów. W użytkowaniu wędzarka jest znakomita. Cechuje ją wysoka stabilność temperatury, niższe zużycie opału o ponad połowę, brak jakiegokolwiek skraplania się. Smak wyrobów obiektywnie ocenić mogą jedynie konsumenci, ale jak dla mnie 100% satysfakcji :)

wedzarnia_v2_01 wedzarnia_v2_02 wedzarnia_v2_03 wedzarnia_v2_04 wedzarnia_v2_05 wedzarnia_v2_06 wedzarnia_v2_07

Zaszufladkowano do kategorii Domowa wędzarnia, Szafrek poleca | Otagowano | Jeden komentarz

Domowa wędzarka z beczki (+projekt)

W tym roku uznaliśmy, że warto spróbować sił w wędzeniu domowych wędlin w swoim ogródku. Uzbrojeni w wiedzę i cudze doświadczenia z kilku forów i stron, rozpoczęliśmy konstrukcję wędzarki. Efekt końcowy widać na zdjęciach.

(Aktualizacja: po licznych konsultacjach i zgłębieniu teorii wędzenia powstała druga wersja wędzarki, która służy z powodzeniem do dziś i spisuje się znacznie lepiej, niż ta przedstawiona tutaj. Opis można znaleźć w oddzielnym wpisie, tutaj: link)

beczka_r beczka_l beczka_frontBeczkę jak i palenisko nabyliśmy na pobliskim złomie, rurę dymową w sklepie budowlanym. Wszystko połączone jest nitami zrywalnymi. W beczce wycięte górne dno, na dole otwór w który wchodzi kolano Ø 150 mm do rury dymowej. Rura długości 100 cm połączona z paleniskiem zrobionym ze starego bojlera. Z drugiej strony bojlera wycięte drzwiczki, przyspawany zawias i haczyk (zaszczypka). W beczce otwór Ø 5 mm na termometr techniczny i dwa równoległe pręty gwintowane na których spoczywają kije do zawieszania wędlin.

w_beczce_1 w_beczce_2 w_beczce_3Wędzenie prowadziliśmy na drewnie olchowym i dębowym. W końcowej fazie jałowiec. Mięso było peklowane w solance z dodatkiem saletry potasowej przez 6 dni i odpowiednio obstrzyknięte. Przez 4 godziny przed wędzeniem suszone w chłodnym, ciemnym pomieszczeniu, z dala od kociego zainteresowania. Podczas wędzenia staraliśmy się utrzymywać temperaturę ok. 40° C, regulując ją stopniem otwarcia drzwiczek paleniska i nasunięciem mokrej szmaty na wierzch beczki. Proces trwał trzy dni po ok. 3 dziennie. Na noc zostawialiśmy mięso w beczce, pamiętając tylko, by przykryć ją szczelnie czymś ciężkim. Ostatniego dnia w wędzarce zawiesiliśmy żółty ser typu liliput. Po zakończonym wędzeniu zapachem i smakiem przypominał góralskie oscypki :). Po wyjęciu z beczki wszystkie mięsa sparzyliśmy w wodzie o temperaturze 90° C przez godzinę. Ostateczny efekt można obejrzeć na zdjęciach.

mieso_gotowe gotowe_wyroby
Poniżej prezentujemy projekt naszej wędzarki. Można go również pobrać w wygodnej formie PDF TUTAJ.
Dodatkowym atutem naszej wędzarki jest jej mobilność (można ją w łatwy i szybki sposób rozebrać i schować).

schemat_beczki

Zaszufladkowano do kategorii Domowa wędzarnia | Otagowano | Dodaj komentarz

Ciasto drożdżowe, które zawsze wychodzi

IMG_3362

Ciasto drożdżowe, które zawsze się udaje :P Poniżej przepis:

Co potrzeba:
1) 50 g drożdży + łyżka cukru

2) 1 jajko i 2 żółtka + 200 g cukru + szczypta soli
3) 100 g masła / margaryny + łyżka oleju
4) szklanka mleka
5) 500 g mąki

=========================

Przygotowanie:
1. drożdże ucieramy z cukrem
2. jajka ubijamy z cukrem i solą na kogel-mogel
3. masło rozpuszczamy z olejem i studzimy
4. mleko podgrzewamy
5. Wszystko dodajemy do przesianej mąki i mieszamy drewnianą łyżką

6. Przykrywamy czystą bawełnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok 30-60 min. Po tym czasie dokładnie mieszamy.

7. Przekładamy do formy i czekamy aż ponownie wyrośnie.

8. Jeśli chcemy ciasto z dodatkami (śliwki, jabłka, rabarbar… itp), to jest moment, by je ułożyć na wierzchu. Ponieważ w trakcie tej czynności ciasto opada, pozwalamy mu ponownie wyrosnąć przed pieczeniem.

9. Pieczemy 45 minut w ok. 190 stopniach C.

! Uwaga ! Dodatkowa wersja dla cierpliwych lub leniwych ;)
Tak przygotowane ciasto (punkt 6.) będzie lepkie i lejące. Możemy kilkukrotnie powtórzyć punkt 6. – co jakiś czas mieszać wyrośnięte ciasto nawet przez 8 godzin. Wówczas nasze drożdżowe zmieni konsystencję – będzie można je łatwo podzielić, formować a nawet wałkować. W ten sposób możemy zrobić warkocz drożdżowy albo małe drożdżówki nadziane masą makową, lub czymkolwiek innym, co nam przyjdzie do głowy.
(Tak właśnie zrobiłam dwukolorowy warkocz ze zdjęcia, mniam)

Smacznego!
Pobierz przepis

Zaszufladkowano do kategorii Szafirek w kuchni | Otagowano | Dodaj komentarz

Biały omyk na horyzoncie…

Podczas wizyty szaraka u naszego „BielUcha” (przypomnij mi ten wpis) zauważyliśmy, że oba zwierzaki są sobą żywo zainteresowane. Stąd też niedługo potem podjęliśmy decyzję o wypuszczeniu naszego przydomowego albinosa. Nigdy nie planowaliśmy trzymać go u nas w nieskończoność. Jego szanse na przeżycie na wolności wciąż są i do końca jego życia będą mocno ograniczone, no może poza okresem zimowym, kiedy na tle śniegu kolor jego sierści stałby się dla niego dodatkowym atutem. Mimo to uważamy, że i tak zdecydowanie łatwiej będzie mu walczyć o przetrwanie jako dorosłemu osobnikowi zamiast małemu „pluszakowi”, jakim go znaleźliśmy.

Oto relacja z wypuszczania na wolność naszego przydomowego dzikuska:

Wolierę wraz ze zwierzakiem przetransportowaliśmy w okolice miejsca, w którym po raz pierwszy go zobaczyliśmy. W jego otoczeniu znalazły się więc rozłożyste sosny czarne oraz rozległe łąki, które zaczynają się już zielenić.

Sam zajączek tego dnia przeczuwał chyba od początku, że wokół niego dzieje się coś niezwykłego.

omyk_02 omyk_04
Ostatnie pożegnanie z naszym dzikuskiem. Od momentu gdy zostało jednoznacznie stwierdzone, że przygarnęliśmy zająca a nie królika, nikt nie brał go na ręce, nie udomawiał i nie oswajał na siłę. Jedyny bezpośredni kontakt, jaki miał z człowiekiem był wówczas gdy go karmiliśmy lub sprzątaliśmy jego wolierę.

omyk_03Nawet jeśli pozostał na jego sierści ślad zapachu człowieka, jego dbałość o higienę z całą pewnością w ciągu jednego dnia sobie z tym poradzi.

omyk_01Odcięliśmy siatkę stanowiącą jedną ze ścian woliery i oddaliliśmy się.
Z bezpiecznej odległości obserwowaliśmy, co nastąpi dalej. Zajączek początkowo wychylił się ze schronienia, ale nie odważył się go opuścić. Po około pół godzinie wyszedł z woliery, dokładnie zwiedził okolicę, po czym wrócił do dotychczasowego domu, by poskubać marchewkę, którą zostaliśmy mu na wypadek gdyby postanowił zostać.


omyk_05
Poczuł wolność w powietrzu. Po kilku godzinach kręcenia się w pobliżu woliery oddalił się i już nie wrócił.

omyk_06
Z relacji sąsiadów wynika, że jeszcze długo po jego wypuszczeniu był wielokrotnie widywany w okolicy, dodatkowo w towarzystwie tradycyjnie umaszczonego szaraka!
Powodzenia albinosie!

Zaszufladkowano do kategorii Co piszczy w ogrodzie - archiwum | Otagowano | Dodaj komentarz

Ogród budzi się po zimie

krokus_310314_05
Wystarczyło kilka cieplejszych dni i solidny deszcz – ogród zaczął nieśmiało nabierać barw. Pierwsze pojawiły się krokusy. Najpierw żółte, potem białe, a dziś rano fioletowe. Te ostatnie zakwitły prosto z ziemi, nie wypuszczając uprzednio ani jednego zielonego listka.

krokus_310314_01 krokus_310314_03 krokus_310314_04 krokus_310314_02

brat_310314_02Wszędzie pełno dzikich bratków.

brat_310314_01brat_310314_03
lubcz_310314_01
Niespodziewanie na grządce po zimowym odpoczynku pojawiły się młode łodyżki lubczyku.

Róża i kalina kwitły w zeszłym roku. Czy tak samo zrobią w tym roku?

roza_310314_01 kalina_310314_01aronia_310314_01

Pod koniec października posadziliśmy też kilka krzaczków aronii. Niemal każdy młody pączek liści skrywa rozwijający się kwiatostan. Czyżby nasza aronia zamierzała w tym roku zaowocować?

Hiacynty i szafirki też postanowiły się w końcu pokazać. Niebawem zrobi się naprawdę kolorowo :)
hiacynt_310314_01   szafirek_310314_02

Zaszufladkowano do kategorii Zaczarowany ogród | Otagowano , | Dodaj komentarz

Wiosna 2014

Pod koniec ubiegłego roku zasadziliśmy trochę cebul wczesnych kwiatów. W okolicy już dawno kwitną krokusy i pokazują się inne kolorowe zwiastuny wiosny, a u nas wciąż nie było nic. Zaczęłam tracić nadzieję, sądząc, że ziemia za słaba lub coś zjadło sadzonki… Ale jednak :) I u nas nieśmiało zaczęły wychylać się tulipanki i krokusy :) Spodziewamy się też hiacyntów i szafirków, ale te najwyraźniej jeszcze nie poczuły wiosny.
Niech Was nie dziwi moja radość z tego niewielkiego sukcesu, gdyż to pierwsze kwiaty posadzone na niedawno kupionej działce.

wiosna14_o1_03 wiosna14_o1_02 wiosna14_o1_01

Zaszufladkowano do kategorii Zaczarowany ogród | Otagowano , | Dodaj komentarz

Majka na choince

Pięciomiesięczna kotka znalazła w naszej świątecznej jodle wspaniałą kryjówkę i doskonałe miejsce obserwacyjne :)

Maja_na_choince

Zaszufladkowano do kategorii Co grasuje w domu | Otagowano | Dodaj komentarz

Przydomowy dzikusek

Pogodny letni wieczór, połowa lipca. Wypatrzyłam przez okno w kuchni parę śnieżno-białych uszu poruszających się pośród siwych traw. Ja, jak i pozostali domownicy stwierdziliśmy zgodnie, że komuś z okolicy wymknął się królik.
malutki_uszak

Postanowiliśmy się nim zaopiekować, ponieważ pojawiają się tu psy i lisy, a dodatkowym zagrożeniem dla tak umaszczonego króliczka byłyby też sowy. Po niedługich podchodach pozwolił się schwytać.

Przygotowaliśmy dla niego przytulny ciepły kącik z wodą i jedzeniem oraz pełnym łąkowego siana, w którym znalazł poczucie bezpieczeństwa. Po zapewnieniu mu podstawowych warunków bytowych odwiedziliśmy wszystkich okolicznych sąsiadów, by wypytać, czy komuś nie uciekł taki biały pupil. Nikt nie przyznał się do zguby. Braliśmy też pod uwagę, że jako nieudany prezent dla dziecka, mógł zostać zwyczajnie porzucony w lesie.

Już następnego dnia odzyskał siły, jednak gdy patrzyłam na niego w świetle dziennym, coś podpowiadało mi, że mogliśmy się pomylić. Zabraliśmy go do weterynarza, który po wnikliwych oględzinach potwierdził moje nieśmiałe podejrzenia. To nie królik, tylko zając, tyle że wyjątkowy, bo albinos. Wskazywały na to długość skoków, uszu i kształt głowy, chociaż sam specjalista uznał, że w przypadku albinosa nie trudno o pomyłkę. Nie krył też zdziwienia, gdyż nie widział nigdy białego zajączka. Jego wiek ocenił na miesiąc, do płci się nie odniósł, gdyż w przypadku zajęcy trudno jest to odgadnąć.

Na pytanie, co z nim zrobić poradził nam przygarnąć go jeśli mamy możliwość stworzyć mu wybieg na świeżym powietrzu. Na wolności nie miałby szans na przeżycie ze względu na brak kamuflażu i słaby wzrok lub jego całkowity brak (cecha albinosów). Najpewniej został też odtrącony przez matkę. Dokładnie to samo powiedział i doradził nam dyżurujący pod telefonem specjalista od dzikich zwierząt.

uszak_01
Siłami własnymi i z pomocą przyjaciół zbudowaliśmy dla zajączka wolierę z desek i siatki. Ma w nim spory pojnik oraz „domek na piętrze” pełen pachnącego łąkowego siana. Dobrze się złożyło, niedługo potem za grosze zakupiliśmy od rolnika trzy bele takiego siana z przeznaczeniem zimowym dla naszego uszaka.

uszak_02Po kilku dniach przekonaliśmy się, że z naszego zajączka jest prawdziwy czyścioch. Wybrał sobie miejsce na toaletę „na poziomie zero”, a domek w którym przebywa przez większość dnia pozostaje nieskazitelnie czysty. Rano i wieczorem przeprowadza dokładne czyszczenie futerka ze szczególnym uwzględnieniem łapek. Dopisuje mu apetyt. Potrafi w ciągu jednego dnia zjeść całą reklamówkę koniczyny i liści mlecza, a gdy pogoda nie sprzyja na zbieranie dla niego zieleniny, nie gardzi ziemniaczkami gotowanymi w mundurkach. Staramy się urozmaicać mu dietę, by w okresie zimowym nie był zdziwiony zawartością swojej miseczki :)
Prowadzi głównie nocny tryb życia, widać go wieczorem i rano, a w świetle księżyca prawie świeci swoim białym futerkiem.

uszak_03w świetle poranka w jego bielutkich uszach wesoło igrają słoneczne promienie :) Bacznie wsłuchuje się w każdy dźwięk.

Minęły już ponad dwa miesiące od kiedy jest u nas. Z początku mieścił się dłoniach, a w tym czasie urósł przynajmniej trzykrotnie. Teraz patrząc na niego nikt nie miałby już wątpliwości, że to zając. Słyszymy tylko „Biały? Niemożliwe!”.

uszak_04
Przyzwyczailiśmy się do niego, a on do nas. Rozpoznaje nasze głosy z daleka i nie okazuje wobec nas zbytniego lęku. Co innego jeśli w pobliżu znajdzie się ktoś obcy. Ucieka wtedy w popłochu do swojego domku na piętrze i dłuższą chwilę nie wychodzi. Nam wystarczy, że zawołamy „zając, głuptasie, nie bój się, to ja!”, a on wychodzi z ukrycia, strzyże na nas uszami i wraca do swoich zajęć.

Nie, nie będzie z niego pasztetu :) Może to i prawdziwa dziczyzna, ale jednak jak domowy przyjaciel.

Zaszufladkowano do kategorii Co piszczy w ogrodzie - archiwum | Otagowano | Dodaj komentarz