Sezon ogórkowy w pełni, postanowiliśmy więc zrobić kiszone ogórki. Tymczasem na zakupionej gałązce kopru znaleźliśmy lokatora. Bez wahania rozpoznaliśmy gąsienicę pazia królowej.
W obszernym słoiku zapewniliśmy mu dostęp do świeżego kopru i liści marchwi. Przez kilka dni beztrosko skubał sobie zieleninę i przynajmniej dwukrotnie zwiększył swoje rozmiary.
Pewnego ranka zaobserwowaliśmy jak na gałązce kopru utkał jedwabną „huśtawkę”, po czym przecisnął się przez utworzoną pętelkę i poszedł spać (tak jak widać na zdjęciu powyżej).
Następnego dnia zrzucił z siebie cętkowany płaszczyk i naszym oczom ukazała się zielonożółta poczwarka.
Wiedząc co się święci, postanowiłam przygotować nowe lokum dla naszego gościa. Z kartonowego pudełka i kawałka pozostałego po szyciu firanek materiału stworzyliśmy przewiewne i jasne pomieszczenie dla pazia. Gałązkę z poczwarką przymocowaliśmy do sufitu i odstawiliśmy w bezpieczne miejsce.
Nie minęły dwa tygodnie gdy pojawił się piękny motyl.
Z uwagi na silny wiatr i deszcz przechowaliśmy go jeszcze przez dobę, a następnego dnia rano komisyjnie wypuściliśmy „naszego” pazia na słoneczną łąkę.
Sądzę, że jak spadnie śnieg i sięgniemy po nasze kiszone ogórki, wspomnimy naszego kolorowego przyjaciela :) a w przyszłym roku z pewnością nasiejemy kopru. Może następnym razem zamieszka w naszym ogrodzie?
A z poczwarki został jedynie suchy płaszczyk na jedwabnej huśtawce.