Kokon czekał od ubiegłego lata, a maluchy wybrały ciepły dzień na jego opuszczenie.
Udało się naliczyć ich około dziesięciu, ale z całą pewnością mogło być ich więcej. Nie większe od komara, kolorem stapiały się z tłem i lekko kołysały na nóżkach, dodatkowo wpływając na maskowanie.
Maluszki bardzo szybko biegają i skaczą. Nic dziwnego – teraz walczą o przetrwanie (jedną jeszcze tego samego dnia upolował skakun), ale te które przeżyją, kiedyś będą mogły leniwie spacerować po ogrodzie.